UCZESTNICY :

ODCINKI SPŁYWANYCH RZEK :
L.P | Data | Rzeka | Odcinek | Km | WW |
---|---|---|---|---|---|
1 | 20.06.2010 | Noce(górne) | Cusiano– Mestriago | 0-7 | 2-3-4 |
2 | 21.06.2010 | Passer(górne) | St. Leonard–Saltaus | 23-13 | 3-4 |
3 | 22.06.2010 | Addige | Latsch–Castelbello | 361-357 | 2-3 |
4 | 23.06.2010 | Mae | ok.2 km za Soffranco–ujście do Piave | 4,5-0 | 3 |
5 | 24.06.2010 | Noce(dolne) | Monclassico–Ponte Stori | 11-21 | 3-4 |
6 | 25.06.2010 | Passer(dolne) | Saltaus–przed Merano | 13-5 | 3-4 |
7 | 26.06.2010 | Eisack | Mules–Mittewald | 25-34 | 2-3 |
PODSUMOWANIE :
To był kolejny bardzo udany wyjazd choć początek tego nie zapowiadał. Najpierw podczas podjazdu na przełęcz Brenner posłuszeństwa odmówił nam Crafter ; z bliżej nieokreślonych przyczyn zapalała się kontrola „Check in” sugerująca natychmiastowa wizytę w serwisie a silnik tracił moc. Po interwencji Mareckiego ( ręce które leczą samochody) powolutku wdrapaliśmy się na przełęcz boczną drogą. Potem niemoc ustąpiła i jakoś dojechaliśmy na kemping ,niemniej zaczęły nas męczyć „demony” wspomnień z wyjazdu do Szwajcarii w 2006 r.

Ledwo rozbiliśmy obóz, skończyło się słońce , zaczęło padać i zrobiło się naprawdę zimno. Padało przez całą noc a rano zobaczyliśmy śnieg na szczytach otaczających gór. Mieliśmy na szczęście wiatę – „garaż ogrodowy” Mareckiego, która „uratowała nam życie” i pozwoliła w miarę normalnie funkcjonować. Mieliśmy ją już co prawda rok wcześniej we Francji , ale tam nie miała okazji pokazać swoich pełnych zalet. Ulewny deszcz zmienił się w mżawkę wiec postanowiliśmy nie tracić dnia i wczesnym popołudniem pojechaliśmy na górną Noce. Tam po rozpakowaniu sprzętu zauważyliśmy busa na czeskich numerach rejestracyjnych. Po chwili okazało się ze to nasi koledzy z „Gold River”. Nieprawdopodobne ale spotkaliśmy się po roku wcale tego nie uzgadniając. Na szczęście wieczorna impreza była bardzo „zachowawcza” , bo nasi czescy koledzy następnego dnia wracali do kraju. Nikt nie miał słabszego dnia i pojechaliśmy na Passer , tym bardziej że pokazało się słońce. Po drodze odwiedziliśmy oczywiście serwis, ale żadnej usterki nie znaleziono, a Crafter nie okazywał też jakichkolwiek oznak niedyspozycji.

Nie pozostało wiec nic innego jak korzystając ze słonecznej pogody kontynuować pływanie na Passer i podziwiać widoki ośnieżonych szczytów.

W następnych dniach wszystko układało się równie dobrze, pływaliśmy codziennie a kulminacją pozytywnych doznań była oczywiście całodniowa wyprawa na Mae , zakończona pełnym sukcesem. Z pozostałych rzek na drugim miejscu sklasyfikowałbym Passer z szybka wodą,licznymi progami i odwojami ;
potem Noce i Eisack. Trochę rozczarowała Adige ale jej zadaniem było przygotowanie pontoniarzy do zamiany sprzętu i ten cel wypełniła znakomicie.
Od tego wyjazdu do naszej grupy dołączył Krzysztof Daroszewski