W tym roku SUP- owy sezon zaczęliśmy tydzień wcześniej bo już 2 maja. Jednak w odróżnieniu od roku poprzedniego wody było zdecydowanie mniej. Plan był taki aby „domknąć ” nie przepłynięty jeszcze odcinek Głuszynki do Warty, ale żeby było ciekawiej rozpoczęliśmy w Szczytnikach na dopływie Głuszynki Kopli. W sumie do Warty ze Szczytnik jest około 10 km wiec zakładaliśmy że zajmie nam to około 3 godzin – czyli w sam raz jak na rozpoczęcie sezonu.
Miejsce startu wybraliśmy przy kładce dla pieszych i wodowskazie przy ulicy Szczególnej. Poziom rzeczki nie dotykający nawet wodowskazu zdawał się nie wróżyć nic dobrego …
…ale wbrew pozorom na początku dało się swobodnie płynąć . Niestety tam gdzie rzeka przyspieszała i tworzyły się drobne przemiały wody do płyniecie było za mało więc trzeba było po prostu maszerować po kamienistym dnie.
Niestety w stosunku do naszego ostatniego pobytu na Kopli w 2014 roku rzeka zdecydowanie się zmieniła. Dokonano oczyszczenia koryta oraz wycinki wszystkich zalegających w nurcie, a także większości przybrzeżnych drzew .Rzeka niestety straciła swój zwałkowy charakter , dodatkowo zmniejszyła się jej retencja. Zdarzają się co prawda jeszcze pojedyńcze drzewa, ale nie stanowią one wielkiej atrakcji
Jakieś 400 m przed ujściem do Głuszynki przepływamy pod stalowym mostkiem za którym mamy jeszcze bród .
Potem po lewej widać z daleka zabudowania Kamionek wraz z wiaduktem nad Głuszynką …
… i po chwili Kopla wpływa do Głuszynki. Ten 1,5 km odcinek, głównie ze wzgledu na niski stan wody zabrał nam ponad godzinę i jak się wkrótce okazało na Głuszynce wcale nie było lepiej.
Stan wody był co najmniej o 20-30 cm niższy niż w połowie maja zeszłego roku. Rzeka przy słabym przepływie już miejscami zarastała a kładki pod którymi ledwo się wcześniej przeciskaliśmy teraz znajdowały się wyraźnie nad wodą
Przy dość niskim stanie wody i słabym nurcie tworzyły się liczne zatory ale powstały także nowe pokaźne zwałowiska
Dopłyniecie do mostu przy ulicy Piotrowskiej w Daszewicach gdzie kończyliśmy odcinek w zeszłym roku zajęło nam kolejne 1,5 godziny
Za mostem Głuszynka zaczyna szeroko meandrować w szerokiej dolinie, po części w wysokich trzcinowiskach z drobnymi zatorami a po części po rozległej otwartej łące.
Po kolejnej godzinie trochę już zmęczeni, podejmujemy decyzję o zakończeniu płynięcia za mostem w Głuszynie.
Mimo że nie udało nam się zrealizować założonych planów a radość z płynięcia trochę popsuł niski stan wody byliśmy zadowoleni.
W końcu udało się rozpocząć sezon a najbliższy cel do zrealizowania czyli pokonanie pozostałych 4 km i dopłyniecie do Warty stał się oczywisty.
Więcej zdjęć z przepłyniętego odcinka można zobaczyć tutaj.