O spłynięciu Pliszki myśleliśmy od dawna. W końcu nadarzyła się okazja i wybraliśmy jeden z jej najciekawszych fragmentów pomiędzy Gądkowem Wielkim a Sądowem – prawie 7 km odcinek od Starego ( Łapinóg) do Nowego Młyna ( Kokoszki). Ze wzgledu na liczne zwalone drzewa,mimo pozornie niewielkiej długości jego przepłyniecie wg przewodnika zajmuje 4 godziny.
Dojazd do miejsca startu i zakończenia możliwy jest tylko leśnymi drogami pożarowymi albo z Sądowa albo z Gądkowa Wlk. Biorąc pod uwagę fakt że dzieli je drogą tylko 4km postanowiliśmy się rozwieźć korzystając z roweru. Postanowiliśmy dojechać na start w Łapinogu z Sądowa pozostawiając po drodze rower na mecie etapu przy Młynie Kokoszki. Po drodze obejrzeliśmy jeszcze młyn Bełcze ( Pliszka Młyn).
Po przepłynięciu krótkiego fragmentu rozlewiska za jazem, wpłynęliśmy na rzekę której charakter pozostał praktycznie niezmienny aż do końca etapu.
Szerokie koryto rzeki płynącej w zalesionym wąwozie raz po raz przegradzane jest zwalonymi drzewami pomiędzy którymi mamy dłuższe lub krótsze fragmenty rzeki wolne od przeszkód
Jest dziko i pięknie, ale trudno też znaleźć jakieś wyróżniające się punkty charakterystyczne pozwalające okreslić w którym miejscu rzeki akurat się znajdujemy.
Mniej więcej w połowie odcinka i po 2 godzinach płynięcia mamy drzewa przegradzające całe koryto rzeki i wydeptaną po lewej stronie ścieżkę , gdzie zwykle przenoszony jest sprzęt.
Wkrótce za tym miejscem mamy krótki nieco inny odcinek, gdzie na chwilę dolina rozszerza się a rzeka meandruje płynąć łąkami i pośród trzcin.
Następnym charakterystycznym punktem który osiągamy po ponad godzinie płynięcia jest pomost po prawej stronie z prowadzącymi do niego schodami i zejściem z wysokiej skarpy. Od tego miejsca mamy rzeką niecały kilometr do młyna, co zajmuje około pól godziny , a spływ kończymy po lewej stronie, gdzie znajduje się dość wygodna ścieżka prowadzącą na parking.
Możemy jednak popłynąć jeszcze kilkadziesiąt metrów przez mały staw i wysiąść po lewej bezpośrednio przed mostkiem i jazem. Sam jaz raczej nie nadaje się do spłynięcia – chyba że krótkim kajakiem jednoosobowym z fartuchem.
Po wyjściu na parking okazało się że nie było żadnych niemiłych niespodzianek … a rower spokojnie stał i czekał.
Płyniecie zgodnie z opisem w przewodniku zajęło nam łącznie z przerwami prawie 4 godziny i był to niewątpliwie czas mile spędzony. Niezaprzeczalnym atutem Pliszki jest jej dziki i pierwotny charakter , jeżeli natomiast chodzi o trudności na wodzie to są one jedynie umiarkowane. Pod tym względem zdecydowanie ciekawszy jest moim zdaniem chociażby nie tak odległy odcinek Obry od Starego Dworku do Skwierzyny.
Podobno odcinek Pliszki za młynem Kokoszki do Sądowa jest pod tym względem bardziej wymagający – na pewno zechcemy to sprawdzić przy najbliższej okazji.
Więcej zdjęć z przepłyniętego odcinka Pliszki znajdziecie tutaj.